Niestety nie udało mi się nic sobie uszyc przed Świętami, ale przed Sylwestrem zdążyłam:) Prawdę mówiąc wcale nie miałam nic takiego w szyciowych planach, lecz gdy wpadła mi w ręce ta piękna koronka w zawrotnej cenie 20zł/mb, nie mogłam się oprzec i musiałam ją kupic. Pierwszy raz szyłam sukienkę dla siebie i powiem szczerze, że momentami wątpiłam w powodzenie przedsięwzięcia:) Kilka słów o samej koronce: koronka podklejona satyną, całośc da rozciąga się po szerokości. Trochę się jej bałam, ale szyło się całkiem przyjemnie. Rysowanie szablonu i krojenie elementów szło mi całkiem w porządku, schody zaczęły się przy pierwszych przymiarkach... W zamyśle miała to byc sukienka trapezowa, by nieco ukryc pociążowy brzuszek, ale miekka, lejąca się koronka ani myślała współpracowac:) Przód układał się w miarę dobrze, tył natomiast dziwnie się marszczył... Sytuację udało się opanowac przy pomocy zaszewki biegnącej pośrodku pleców. Wykończenia były chyba tą najprzyjemniejszą częścią szycia:)